Główna › Fora › Poznajmy się! › Nasze HLHSiki › Pierwsze urodziny Julki
- This topic has 4 odpowiedzi, 4 głosy, and was last updated 14 years, 3 months temu by mamaMaxa.
-
AutorWpisy
-
5 maja 2010 o 09:26 #1378OlaParticipant
Julka kończy dzisiaj pierwszy roczek. To był trudny czas, trudny od pierwszej chwili jej życia.
Bałam się o jej życie juz w czasie porodu. I słowa lekarza, ze jest dobrze, ze jest „zdrowa”. I taka ulga, ze .. musieli mnie uśpić, bo po tych wszystkich nerwach tak się trzęsłam, że lakarz nie mógł mnie pozszywać .. – jakos poszło.
I pierwszy raz, gdy mogłam ją dotknąć, to był drugi dzień jej zycia, jeszcze taka spokojna, słodka, różowa … i potem przez kilka dni tylko zdjecia. I w końcu szpital dziecięcy, ten upał, plastikowe kapcie, szlafroki, chałasy i … moja blada kruszynka. Już niewydolna oddechowo i krązeniowo, nie chciała jeść, nie wiem, może nie chciala zyć? … Potem operacja. I to jak uciekłam, gdy wyszedł lekarz. Bałam się, co powie. I łzy męża, takie wielkie, szcześliwe i znowu te dziwne dreszcze. I potem to maleńkie ciałko ubrane w kabelki, rurki, plasterki, ale żyła, była znowu bliżej nas, niz nieba. I pierwszy raz gdy mogłam ją znowu pogłaskać, i wreszcie 18 maja – dzień, gdy w końcu wzięłam moją córkę na ręcę. Na chwilę, bez zbytniego przytulania – bo te kable, rany, ale na rękach. Gdy pielęgniarka przyszła i powiedziała: „proszę wziąć ją na ręce” byłam w takim szoku, i taka szczęsliwa, ze porwałam ją bez namysłu, bałam się, że zmieni zdanie
Do domu wróciłyśmy w dzień matki – nie było nigdy leszego prezentu
Potem było różnie, raz lepiej, raz gorzej – zapisywanie ile jadła, kiedy i jaka miała saturację, ile ważyła, jak się moczyła … ale do przodu.
I te dni przed drugą operacją, gdy Julka była strasznie słaba, niespokojna, miała niskie wartosci saturacji, znowu nas „zostawiała”. Momenty zwątpienia w nasze decyzje, przytulanie się do zimnej posadski w łazience i ciągły strach…
i w końcu szpital i lekarze, którzy mówili, że jest źle, ale że nie wolno się poddawac. No i Julka, która pokazała im, że warto. I szybki powrót do zdrowia i do domu.
I dzisiaj, moze troche za mała, moze za chuda, może drepta tylko za rączki, ale jest, nasza – ziemska. A jej „cio to?” sprawia, że wierzę, ze jeszcze nie koniec, ze moze szczęście trwa dłuzej niż chwile.
5 maja 2010 o 21:58 #2100aniapopstarParticipantPięknie napisane… Wszystkiego Naj Julciu, a przede wszystkim Zdrowia!!!
8 maja 2010 o 08:46 #2101KarolinaParticipantWszystkiego najlepszego Juleczko, samych radosnych dni dużo siły, odwagi no i oczywiście ZDROWIA.
8 maja 2010 o 09:10 #2102KarolinaParticipantZ jednej strony historie każdej z nas są podobne do siebie, z drugiej strony są tak różne. To co nas najbardziej łączy to jest chyba ten „strach” o nasze dzieciaczki, jest on nieporównywalny do strachu o dziecko zdrowe. Nigdy wcześniej aż tak się nie bałam, nie znałam tego uczucia. Na szczęście nasze dzieciaczki są dzielne, silne i waleczne.Uczą nas nowego spojrzenia na życie i to w tym wszystkim jest niesamowite.
Moja córa właśnie beztrosko wcina swoją stopę -i pewnie się dziwi czemu mama zamiast się z nią bawić siedzi przed komputerem. Uciekam do maleństwa
Pozdrawiamy
24 maja 2010 o 16:10 #2103mamaMaxaParticipantwszystkiego nsjlepszego dla JulkI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.