Re: my czekamy…

#2031
Jurek
Keymaster

Sandra, ja Cię doskonale rozumiem. Fakt, że sam jakoś radzę sobie ze swoim rozmyślaniem nad przyszłością synka, nie oznacza, że nie mam gorszych chwil. Mimo wszystko odkładam zmartwienia na wtedy, kiedy nie będę już ich mógł zamieść pod dywan. Taki moment z pewnością kiedyś nadejdzie i jestem tego świadom. To odkładanie zmartwień na później to po prostu forma „zarządzania czasem” i moje zobowiązanie wobec dzieci. Zobowiązanie do bycia „superanckim tatą”. Mogę nim być tylko wtedy kiedy nie myślę wciąż o tym co będzie później.

Trzymaj się!