Re: Kraków – Prokocim

#2565
Jurek
Keymaster

Kraków był, trzecim (po CZD i Monachium) ośrodkiem jaki odwiedziłem.

Szpital jest duży i podobnie jak w CZD leczy się tam nie tylko dzieciaki chore na serce.

Budynek może niektórych przytłaczać, ale na mnie nie zrobił dramatycznego wrażenia.

Kliniką kardiochirurgii zarządza prof. Skalski. Pierwszy raz spotkałem się z nim w Warszawie (miał jakieś sympozjum i zgodził się poświęcić dla mnie 20 minut po spotkaniu – wielki szacunek za to). Opowiedział mi wtedy o bolączkach szpitala, o wynikach w leczeniu, o plusach i minusach, o ryzyku ale przede wszystkim o wadzie serca. Zagadaliśmy się tak, że z 20 minut zrobiły się prawie 2 godziny.

Kolejny raz spotkałem profesora w Krakowie, ale wtedy nie miałem już śmiałości zawracać mu znowu głowy.

Poznałem wtedy pozostałych kardiochirurgów:

– dr. Kołcz – rzeczowy ale sympatyczny, wedle prof. Skalskiego wielki talent medyczny

– dr. Mroczek – równie rzeczowy i nie mniej sympatyczny, także specjalista

– dr Składzień – młody, taki trochę poeta, zbiera doświadczenia, lekarska kariera jeszcze przed nim

– dr Stycuła – dusza człowiek, zawsze znajdował czas, żeby porozmawiać z moją żoną

– dr. Gładki – zrobiłem mu nieuzasadnioną przykrość, źle go oceniłem i miał przeze mnie kłopoty. Przeprosiłem go za to i przepraszam publicznie jeszcze raz. Niemniej jednak akurat z nim na tematy lekarskie rozmawiało mi się najmniej konkretnie

– dr Kordon – nerwus i choleryk ale dałbym się za niego pokroić. Tylko jemu 100%-owo ufam w kwestiach badań echokardiograficznych

– dr Wójcik – bardzo sympatyczna, zajmuje się badaniami ECHO serca na kardiochirurgii

– dr Siara – kardiolog – nie podejmuję się oceny

– pielęgniarki… są naprawdę różne trafiają się takie, które ewidentnie minęły się z powołaniem, ale wiele z nich to naprawdę fachowa pomoc.

Spędziliśmy w tym szpitalu prawie 3 miesiące (I i II etap). Nie żałuję tej decyzji. Mieliśmy wynajęte mieszkanie obok szpitala co kosztowało nas ok. 900 zł / za miesiąc. Żona spędzała noce przy dziecku na specjalnie kupionym i dosyć wygodnym łóżku (dla wędkarzy). Z racji faktu, że mieliśmy to wynajęte mieszkanie – odpadły nam problemy z praniem, myciem się itp. Udało się to zorganizować bardzo sprawnie. Posiłki jedliśmy w szpitalnej restauracji, lub w domu. Te szpitalne jadło to nie jest menu z francuskiej restauracji ale naprawdę nie ma na co narzekać.

Podsumowanie:

Na plus

– dobre, jeżeli nie b.dobre wyniki w leczeniu HLHS

– kadra kardiochirurgów (specjaliści) a pierdoły o łapówkarzach, które wypisuje mama Oskiego naprawdę można między bajki włożyć (nikt nawet nie mrugnął do nas okiem w tej sprawie)

– Prof. Skalski – uważam, że to diament (już oszlifowany)

– dr Kordon

– część pielęgniarek

– IT

Na minus

– debilny system z niebieskimi kapciami foliowymi (jak byliśmy w czerwcu mówiono nam, że mają go likwidować)

– sale wieloosobowe (choć nam udawało się tak trafiać, że byliśmy w tow. max. 3 dzieciaczków

– szpital nie jest (infrastrukturalnie) przygotowany do obsługi rodziców, ale mentalnie moim zdaniem jak najbardziej

– kilka pielęgniarek wybitnie mi nie przypasowało

Tyle subiektywnej oceny. Nie znam całego szpitala i siłą rzeczy nie mogę opisać wszystkich aspektów. Spotkałem w tym szpitalu naprawdę bardzo wiele rodzin dzieci z HLHS i większość była bardzo zadowolona. Spotkałem także 3 rodziny niezadowolone ze szpitala, które operowały się za granicą, ale na badania przyjeżdżają do Prokocimia. W trakcie naszego pobytu (I i II etap) zmarło dwoje dzieciaczków. Pamiętam, że jedno z nich oprócz HLHS miało także heterotaksję (nieprawidłowy układ narządów wewnętrznych)

Nie wypada polecać szpitala, bo to nie knajpa na organizowanie wesela. Mogę tylko powiedzieć, że ja doświadczyłem tam troski o swoje dziecko i nigdy nie byłem świadkiem, żeby mojego synka albo innego dzieciaczka z którym leżał, traktowano w sposób zmuszający mnie do reakcji (z wyjątkiem jednej sytuacji w której na oddział weszła wycieczka rodziców, chrzestnych i babcia i wtedy oparłem sprawę o lekarza dyżurnego)