Główna › Fora › 3 etapowe lecenie operacyjne › Ośrodki medyczne w których operuje się HLHS › Gdzie operować; w Polsce czy za granicą? › Re: Gdzie operować; w Polsce czy za granicą?
Witajcie. Od kilku dni czytam te wpisy i w końcu muszę coś napisac. To wszystko, te decyzje, co gdzie, kiedy i jak wcale nie są takie czarne czy białe, to wszystko kosztuje rodziców masę nerwów. Moje dziecko w maju przeszło 3 etap w Monachium, dwa poprzednie w Łodzi. Jak ktoś ma ochotę zobaczyc skąd taka decyzja moze zobaczyc naszego bloga http://serduszkokacperka.blog.onet.pl/ tam, też jest nasz apel, mam nadzieje, nie żebranie, jak czytałam powyżej w kontekście co majętniejszych. Powiem tak, nie wstydzę się tego, że zbierałam pieniądze na operację mojego synka, powiem więcej, to była najlepsza decyzja w moim życiu.
Jurku muszę to napisac, dziwię Ci się, ze dysponując odpowiednimi środkami nie zabiegasz o to, aby oddac syna w najlepsze ręce.Rozumiem Twoja wdzięcznośc do prof Skalskiego, ale to nie tylko o samego prof chodzi. Mnie też prof Moll, wspaniały zresztą człowiek, którego miałam ochote po udanej operacji całowac po rękach( chociaz mi na to pozwolil), jednak pobyt w szpitalu, a także ogromnie dlugi czas oczekiwania na cokolwiek, nie mowiac o operacji, doprowadzil do podjecia takiej a nie innej decyzji o 3 etapie. Jeśli tak piszesz i tak widzisz pewne sprawy od razu wiadomo, ze nie doświadczyłeś pewnych sytuacji dobrze znanych zwyklej matce na oddziałach polskich szpitali, choc musze przyznac, szpital w Lodzi , jest jednym z najlepszych szpitali a jakich przyszlo mi lezec. dlatego tez osobiscie nie lubie takich dyskusji i ocen. kazdy z nas ma serce i glowe i wie co robi. jesli ktos decyzduje sie na zbiorke, bo najnormalniej w swiecie go na to nie stac, to wylacznie jego sprawa i blagam nie oceniajmy tego, nie nazywajmy, kazdy ma widac jakis powod. czytajac po kolei wszytsko widze, ze i Ty jurku zaczynasz to dostrzegac. Bo wlasciwie o co sprzeczki, o to , że kazdy chce dla swojego dziecka jak najlepiej??? Jestesmy rodzicami, czasem musimy podejmowac decyzej , nawet takie , z ktorymi nie jest nam fajnie. mnie ze zbiorka nie bylo fajnie, chciac glownie uzyskalismy pomoc od duzych fundacji, nie wyciagajac pieniedzy od najbiedniejszych , bo własnie tacy najbardziej sie dziela. Moge jeszce tylko tutaj dodac, ze szpitalowi w Monachium nie dorasta absolutnie zaden szpital w Polsce do pięt i z przykrością musze stwierdzic, ze nie dorosnie mu nawet za 15 lat.
Czystosc, standard, obsluga, gdzie pielegniarki w nocy chodza z latarkami , aby nie budzic spiacych, lekarze chodzacy za pacjentem na zewnatrz, aby podpiac holtera, no u nas sie to nie zdarza! jeden mop, jedno pomieszcenie, u nas myje sie cale pietro. naprawde nie ma tam zadnych infekcji, rot itp. na intensywna nie wchodzi sie okutanym od stop do glow i nic sie nie dzieje.
na koniec jeszce tylko dodam, ze warsztaty organizowane przez cor infantis, na pewno by Ci się spodobały, chociazby dla dwoch swietnych wykladow prowadzonych przez prof Malca oraz dr Januszewska, na temat odleglych powiklan po fontanie, oraz na temat tego co dzieje sie z naszym dzieckiem na intensywnej
Nigdy wczesniej nie spotkalam sie z taka zyczliwoscia ze strony lekarzy, profesor Mlaec zawsze odpisze na kazdego smsa a dla pani dr Januszewskiej nie ma problemow odpisac n email, odpowiedziec telef a nawet samej zadzwonic