Re: Gdzie operować; w Polsce czy za granicą?

#2455
Jurek
Keymaster

Słuchajcie, po namyśle żałuję że otworzyłem ten wątek. To nic nie dało.

Wszystko zależy od psychiki rodzica. Liczymy podświadomie na 100% sukces. Jak się coś nie udaje winimy lekarza i szukamy innego. Ci którym się udało nie rozumieją tych, którym się nie powiodło. Ja chciałbym tylko żeby na sprawę patrzeć uczciwie. W ośrodkach poza Polską też się nie udaje. Pisałem już kiedyś o reperowanym 2-krotnie dziecku, którego rodzice zabrali go z Monachium. Nie znam więcej takich przypadków bo nie siedzę w tym środowisku. Zakładam, że są i to niekoniecznie z polskimi dziećmi. Statystyka jest nieubłagana i nigdzie nie ma 100% skuteczności leczenia. W związku z tym pytanie: „Gdzie leczyć; w polsce czy za granicą” należałoby zamienić na „Gdzie leczyć jeśli coś się nie powiedzie; w tym samym ośrodku czy w innym”

Wyłączam się z dyskusji póki co. Za dużo zdrowia kosztowała mnie awantura z Olą i z mamą Oskiego. Nie chciałem tego i jest mi źle, że tak to się potoczyło. Staram się być pluralistyczny do bólu. Nie mnie oceniać jak mi to wychodzi.

Pozostaję przy swoim zdaniu, ale zrozumiałem że tego sporu nie da się rozstrzygnąć. I nie ma co próbować. I zaczynam wątpić w nasze intencje pisania o tym dla przyszłych rodziców dzieci z HLHS. Piszemy tu dla siebie samych. Dotknęło nas ogromne nieszczęście i szukamy pocieszenia w tym, że zrobiliśmy dla swoich dzieci wszystko co mogliśmy najlepszego. Licytujemy się na szpitale, warunki i nazwiska lekarzy. Dyskutowanie o tym uderza w nasze najczulsze miejsca i nie ma dziwów, że wybuchamy gniewem.

Będę kontynuował leczenie syna w Polsce. Modlę się, żeby wszystko poszło dobrze.

Zapytany zawsze odpowiem, że w Polsce da się skutecznie operować HLHS. To w końcu święta prawda.

Zapytany czy warto operować za granicą odpowiem uczciwie, że nie wiem, bo mój syn operowany był w Polsce.

Myślę, że to uczciwe stanowisko.