Szczepienie

Przeglądają 15 wpisy - 16 przez 30 (z 37 w sumie)
  • Autor
    Wpisy
  • #1753
    Ola
    Participant

    Już wiem na pewno, choć długo to trwało, że sie nie szczepimy na ospę. Niestety nie wiem dokładnie dlaczego, bo tylko dzwoniłam do pani doktor, ale przy następnym szczepieni się dopytam o co chodzi i napisze :)

    W międzyczasie Julka złapała zapalenie oskrzeli i nie obyło się bez antybiotyku i inhalacji, ale nauczeni wcześniejszą infekcją, tym razem zwalczyliśmy ją o wiele szybciej.

    Pozdrawiam.

    A czy ktoś się wybiera na warsztaty GO Hearts do Krakowa?

    #1754
    Karolina
    Participant

    Hej, na co szczepiłaś małą jeśli chodzi o dodatkowe szczepienia-powoli zaczynam myśleć choć jeszcze trochę czasu mamy. Pola jest aktualnie 3,5 tyg. po drugiej etapie.

    Gdzie chodzicie do przychodni?

    Czym inhalowałaś Julkę? solą fizjologiczną?

    Z chęcią wybrałabym się na warsztaty z tym że nie wiem gdzie można się zapisać a przede wszystkim czy są miejsca z tego co pamiętam to są w sierpniu-jeśli wiesz coś więcej to napisz. Czy byłaś (był ktoś) kiedyś na takich warsztatach jeśli tak to jak one wyglądają.

    #1755
    Ola
    Participant

    My idziemy normalnym kalendarzem, no może trochę dłuższe przerwy robi się przy podwyższonym ryzyku. Ale szczepimy na wszystko: był rotawirus, pneumokoki, meningokoki, wszystkie obowiązkowe, no oprócz ospy :). Julka nigdy nie miała problemów po szczepieniu. Raz, czy dwa temp. do 37, która minęła po czopku z paracetamolem.

    Niestety nie chodzimy do przychodni, tylko do doktora Szydłowskiego na Królewską. Bardzo fajny, no i nie ma problemu z terminem, tyle tylko ze to wizyty prywatne, wiec płatne. Ale warto, bo przecież to nie jest raz na tydzień, tylko raz na 3 miesiace, albo i dłuzej (nam teraz powiedział za 8 miesięcy, ale i tak pójdziemy za 3 – profilaktycznie :) ). A do pediatry chodzę do dr.Pietruszki dotychczas do LIM’u – leczy też starszego syna od urodzenia.

    Inhalacje robimy z mukosolwanu i jakiegoś sterydu (w zależności co przepisze lekarz).

    Ale z soli też są świetne, szczególnie przy uciażliwym katarze. :)

    Na warsztaty GO Hearts można się zapisać na stronie fundacji http://www.corinfantis.com/

    Tylko nie wiem, czy są jeszcze miejsca, ale warto zapytać. Mają już ogólny zarys programu:

    1. Odległe powikłania po leczeniu operacyjnym dzieci z sercem jednokomorowym, tetralogią Fallota i przełożeniem wielkich pni tętniczych – prof. dr hab. n. med. Edward Malec

    2. Co się dzieje z moim dzieckiem na Oddziale Intensywnej Terapii? – dr n. med. Katarzyna Januszewska

    A jeszcze do 30 lipca można sie zapisać na jednodniowe warsztaty fundacji Serce Dziecka w Zabierzowie – też na stronie znajdziesz formularz i kontak.

    Nie powiem jednak jak to wyglada, bo nie byłam jeszcze na żadnych warsztatach. W zeszłym roku przystosowywałam się do życia z 'serduszkeiem’ i takie tam, jakoś nie miałam głowy do takich przedsięwzięc. :)

    #1756
    Ola
    Participant

    Nie napisałaś jak mała przeszła operację, jak się czuje? Zakładam, że jest ok, skoro myślicie o szczepieniu, ale proszę napisz coś więcej, na pewno wszyscy są ciekawi, jak się czuje Pola. :) No i jak Ty się czujesz. :)

    #1757
    Karolina
    Participant

    Dzięki za odpowiedź, nie mogę znaleźć informacji odn. warsztatów w Zabierzowie będę musiała jeszcze popatrzeć.

    Jeśli chodzi o moją córeczką to uważam, że spisała się na medal i myślę, że wszystko powoli wraca do normy.

    Jeśli chodzi o operację, termin itd., to przyznam, że byłam na każdym kroku mile zaskoczona. Przygotowana byłam psychicznie na długie czekanie najpierw na echo (21.06.-byłyśmy przyjęte na oddział w celu zrobienia echa w uśpieniu) a później na operacje. Byłam przekonana, że operacja nie będzie wcześniej niż początek lipca. W rezultacie echo Pola miała zrobione 22.06, a operację miała 25.06. w piątek, właściwie już w czwartek czekałyśmy na zabieg – byłyśmy 'rezerwowe’ a było to związane z wcześniejszą operacją ile czasu ona będzie trwać. W niedzielę rano Pola była odłączona od respiratora, a w poniedziałek była przeniesiona na oddział VIII na „półintensywną”gdzie mogłam być z Polą od rana do samego wieczora – wychodziłam dopiero jak mała zasnęła. Pola radziła sobie bardzo dzielnie ale niestety na 4 dobę zaczęła wymiotować na zielono było podejrzenie perforacji jelita, założono jej sondę odprowadzającą wydzielinę. Na szczęście zdjęcia RTG (były robione aż 3 o różnych godzinach w celu sprawdzenia czy płyny się zmniejszają) jak i badanie USG nie wykazały nic szczególnie niepokojącego. Wszystko zależało jak Pola sobie z tym poradzi, jeśli nadal byłyby zielone wydzieliny, a mała nie zrobiłaby kupki prawdopodobnie czekała by ją operacja. Już następnego dnia z Polcią było zdecydowanie lepiej niestety z powodu problemów brzuszkowych Pola była na „półintensywnej” 1 tydz. początkowo miałam straszne wyrzuty sumienia, że nie mogę być z nią w nocy, bardzo się martwiłam ale na szczęście Polcia całe noce przesypiała jedyny minus była taki, że nie za bardzo chciała jeść w nocy od ciotek :) choć pod koniec zaakceptowała, że mama karmi w dzień a ciotki w nocy :D. Następnie zostałyśmy przeniesione na oddział X mała miała powoli odstawiane leki ale jeszcze dużo dostawała leków na brzuszek. Powoli i te leki zostały odstawione i wróciłyśmy do domu. W szpitalu spędziłyśmy 3,5 tyg. może zabrzmi to dziwnie ale uważam, że był to bardzo przyjemny okres,min. dzięki temu że Pola ładnie sobie radziła ale również dlatego, że czułam, że nikt nie olewa mojej córki, widziałam jak lekarze się o nią troszczą. Przychodzili nie tylko rano i wieczorem ale również w ciągu dnia (początkowo nawet po kilka razy dopóki sytuacja się nie ustabilizowała). Bardzo sobie cenię fakt, że o wszystkim byłam na bieżąco informowana i uważam, że kontakt z lekarzami był super, może mi nikt nie uwierzy ale nie było lekarza do którego miałabym jakiekolwiek pretensje, który potraktowałby mnie z wyższością przynajmniej ja nic takiego nie odczułam i relacje jakie były między nami były dla mnie zadowalające, ja niczego więcej od nich nie oczekiwałam. Uważam kardiochirurgów za świetnie zgrany zespół (to moje spostrzeżenia, nie wiem co się dzieje za zamkniętymi drzwiami) i co mi się b. podobała, że się trzymają razem. „Walka” a właściwie rywalizacja między kardiologami a kardiochirurgami jest odczuwalna ;) może i lepiej że ich oddziały są na różnych piętrach jak jedni do drugich w końcu dojdą to po drodze zdążą trochę ochłonąć :) (oczywiście to są moje odczucia :)). Cholewka… nawet nie mogę się przyczepić do pielęgniarek, myślę, że ja w jakiś sposób byłam już zahartowana poprzednim pobytem w szpitalu- i nie porażałam wzrokiem Bogu winne kobiety za to, że moje dziecko płacze przy pobieraniu krwi, zakładaniu wenflonu, a na lekarzy nie rzucałam się z chęcią „rozszarpania” za to, że moje córeczka płacze przy zmianie opatrunku… chyba trochę dojrzałam :). Co nie zmienia faktu, że sobie popłakiwałam – a świeczki w oczach miałam dosyć często pomimo tego, że obiecałam sobie, że się nie będę rozklejać tylko będę twarda ;).

    Jedyna rzecz do której mogę się przyczepić i na którą jestem wściekła to fakt że Pola wyszła ze szpitala z rota wirusem :((. Po przyjeździe do domu okazało się, że ma temp. 38oC zaczęło się rozwolnienie i wymioty :(. Odmówiła jedzenia, a my zaczęliśmy się pakować do szpitala, na szczęście zawzięliśmy się w sobie i podawaliśmy wodę Poli strzykawką (na butle nie chciała patrzeć) co 30 min po 20-30 ml. Udało się mała się nie odwodniła- co nie zmienia faktu, że dalej jest osłabiona i je mniej niż w szpitalu. jeśli chodzi o jej rozwój przed i po operacji nie widzę zbyt dużej różnicy czynności które umiała przed operacją (np samodzielne siedzenie, przewracanie się z boku na bok) jak najbardziej wykonuje, ale widać że jest słabsza.

    To chyba tyle

    pozdrawim

    Karolina

    #1758
    Ola
    Participant

    Baaaaardo się cieszę. Super, że tak się wszystko szybko rozwiązało i tak super mała sobie poradziła. Teraz to już tylko z górki. Mieliście 10000% racji, że nie poddaliście sie szybko przy tych biegunkach. Kto wie, co mogłoby się jeszce przyplątać w szpitalu, szczególnie, ze Pola tak niedawno miała poważną operację. :) Intuicja Was nie zawiodła. :) Zyczę malutkiej, zeby jak najszybciej wracała do pełni sił :)

    My mamy pierwsze chwiejne kroczki :) jupi :) teraz tylko czekać, aż mała zacznie biegać :)

    No i musze się jeszcze pochwalić: Julka na ostatniej kontroli była bardzo dzielna, wcale nie płakała, pozwoliła się zbadać, zrobić echo i na koniec uściskała pana doktora :) Po raz pierwszy w życiu, nie wyszła z gabinetu czerwona i zapłakana.

    Wklejam ścieżkę do tematu zjazdu w Zabierzowie :

    http://www.forum.sercedziecka.org.pl/viewtopic.php?t=5006

    #1759
    Karolina
    Participant

    Dzielna Julka :) mama ćwicz kondycję bo już niedługo nie nadążysz za córeczką :)

    Co do echa to do tej pory nie mieliśmy problemu Pola dosyć długo była w stanie wytrzymać te dziwne zabiegi, no chyba że się lekarz za bardzo zaczynała doktoryzować no to wtedy pokazywała kto tu rządzi :).

    dzięki za linka z chęcią pójdę na zjazd w z Zabierzowie

    #1760
    Nadzieja
    Participant

    A co ze szczepieniem przeciwko grypie? Szczepicie swoja rodzine?

    #1761
    Ola
    Participant

    Mój mąż szczepi się w pracy. Ja zrezygnowałam z tej przyjemnosći :), dzieciaki też. Julka jest jeszcze malutka.

    #1762
    mamaMaxa
    Participant

    Ja nigdy nie szczepilam ani siebie ani dzieci i szczerze nigdy nie mielismy prawdziwej grypy.Moja mama z kolei sie szczepi i wcale nie jest lepiej.

    Jak moj kardiolog zasugeruje,ze trzeba to moze sie zdecydujemy.Podchodze do szczepionki,jako chwyt koncernow faramceutycznych.

    #1763
    Ola
    Participant

    Ja sama nie wiem, ale ponieważ jest tak powiedzmy pół na pół (wsród moich znajomych, którzy się szczepią – jedni i tak chorują inni może łagodniej przechodzą grypę). No w każdym razie nie jest wcale powiedzine, ze mi pomoże. To samo z dziećmi, a wiadomo jak one lubią szczepionki :)

    #1764
    Karolina
    Participant

    My nigdy się nie szczepiliśmy na grypę-akurat wśród moich znajomych nigdy się to nie sprawdziło-wręcz było odwrotnie bo łapali infekcje.

    Teraz nie wiem jak będzie,jeśli lekarz prowadzący zaleci-to myślę że się posłuchamy.

    #1765
    Ola
    Participant

    Bylam dzisiaj z Julka do szczepienia. Pneumokoki ostatnia dawka, niesteyt tym razem nie refundowana. Zdecydowalismy sie na nowa szcepionke na bodajze 13 szczepow, a NFZ refunduje tylko porzednia 8śmio szczepowa :)

    Pytalam tez o synagis – niestety w Krakowie zajmuje sie tym tylko szpital Kopernika i tam musze zadzwonic po info – dam znac jak sie czegos dowiem. Rok temu mieli problem z tymi szczepionkami i dostawaly je tylko dzieci na oddzialach a w przychodni dopiero od stycznia, jak podpisali nowy kontrakt z NFZ.

    Ale chcialam tak naprawde napisac o tym, ze Julka dostala szczepionke przeciwko grypie. Lekarz powioedzial, ze jesli ma kontakt ze srodowiskiem zewnetrzym ( a ma , bo dzielnie chodzi do klubu malucha :) ) to wskazane jest szczepienie przeciwko grypie. Druga dawka za 6 tygodni – to podobo slabsza wersja szczepionki – specjalnie dla takich maluchow.

    I jeszce jedno – pisalam wczesniej o szczepieniu przeciwko ospie – otoz okazuje sie ze przy bardzo malych dawkach aspiryny – a Julka ma mala 1x10mg prawdopodobnie mozna szczepic – ale mamy jeszcze zapytac kardiologa i wtedy pewnie bedzie miala tez ospe za soba :)

    #1766
    mamaMaxa
    Participant

    Max mial owe szczepienie na ospe,zgodnie z kalendarzem szczepien.Nikt nic nie mowil,ze sa jakies przeciwskazania w zwiazku z lekami,jakie przyjmuje

    Zreszta tutaj dzieci maja wszytskie szczepienie nieodplatnie na wszytsko,co mozliwe.

    Mam nadzieje,ze w tym roku tez dostanie Synagis,bo nie chorowal w sezonie grypowym na zapalenie oskrzeli,czy pluc

    #1767
    Ola
    Participant

    No właśnie. Ufam mojej pani doktor :) Szczegolnie, ze nie nalega i zawsze mowi, ze to nasza decyzja, ona podaje tylko za i przeciw :) no i mówi też co ona by zrobiła :)

    Tylko szkoda, ze tak różnie leczy się dzieci u nas i za granica, to mnie … intryguje :)

    Ale pewnie zaszczepimy sie na ospe :) Julka jest teraz troche w tyle, bo ciagle coś wypadało i ostatnio mielismy prawie trzy miesiace przerwy. Teraz nadrabiamy.

    A co do lekarki, ktora prowadzi szczepienia Julki to narawdę fajna babka. Jak przez operacje mielismy opóźnioną 3 dawkę rota, to nam szczerze powiedziała jakie moga się zdarzyc komplikacje (rzadkie, ale zawsze możliwe) no i my mieliśmy podjąć decyzje. Ja jak sie dowiedziałąm o wgłowieniu jelita i ze trzeba wtedy operowac i ze to okroooopnie boli, to zdecydowałam, ze nie szczepimy. Przeciez przy rota i tak Julke wzięliby do szpitala. Ma poważna wadę serca, nikt by nie zaryzykował odwodnienia :( wiec wybór nie był trudny. :)

Przeglądają 15 wpisy - 16 przez 30 (z 37 w sumie)
  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.